Chorwaci drugi raz z rzędu musieli przystąpić do "jedenastek". W 1/8 finału po 120 minutach bezbramkowo remisowali z Japonią. Bramkarz Dominik Livakovic wtedy obronił trzy rzuty karne i dał drużynie awans do ćwierćfinału.
Chorwacja i Argentyna po dogrywce i rzutach karnych awansowały w piątek do półfinału mistrzostw świata w Katarze. Piłkarze z Bałkanów wyeliminowali Brazylię, natomiast reprezentacja z Ameryki Południowej - Holandię.
Sytuacja wyglądała podobnie w starciu z Brazylią. Skupieni na defensywie Chorwaci przez 90 minut nie oddali nawet jednego celnego strzału. Livakovic miał mnóstwo pracy przez całe spotkanie. "Canarinhos" posiadali przewagę, a wyraźnie podkręcili tempo w drugiej połowie. Livakovic jednak świetnie bronił.
Brazylijczycy wyszli na prowadzenie pod koniec pierwszej części dogrywki. Neymar wymienił podania z klepki najpierw z Rodrygo, potem z Paquetą i znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Minął go i umieścił piłkę w bramce. To był jego 77. gol w reprezentacyjnej karierze. Tym samym dogonił najskuteczniejszego w historii swojego kraju legendarnego Pele.
Wydawało się, że Brazylia wszystko ma pod kontrolą i Chorwacja nie zdoła wyrównać. W 117. minucie jeden z jej nielicznych ataków przyniósł jednak efekt, a w głównych rolach wystąpili zmiennicy. Przed brazylijskie pole karne zagrał Mislav Orsic, natomiast autorem pierwszego i jedynego celnego strzału w meczu Chorwacji był Bruno Petkovic. Piłka odbiła się jeszcze lekko od jednego z obrońców i wpadła obok bezradnego Alissona.
Brazylia oddała w meczu 11 celnych strzałów, lecz nie wystarczyło to do odniesienia zwycięstwa.
Rzuty karne zaczynali Chorwaci, a pewnie na gola swoją "jedenastkę" zamienił Nikola Vlasic. W Brazylii pierwszy strzelał Rodrygo, jego uderzenie zatrzymał jednak Livakovic. Później piłkarze obu ekip nie mylili się. Trafili m.in. Luka Modric i Casemiro. W czwartej kolejce Brazylijczyków pogrążył Marquinhos trafiając w słupek.
"To zwycięstwo jest dla narodu chorwackiego. Po świetnym meczu wyeliminowaliśmy wielkiego faworyta. Taka właśnie jest Chorwacja: duma, odwaga, pewność siebie i patriotyzm. Chorwacja jest pod tym względem najlepsza. Kiedy ma to największe znaczenie, Chorwacja zawsze odnosi sukces. Nikt nie powinien nas lekceważyć. To nie koniec, gramy dalej. Możemy osiągnąć wielkie rzeczy" - oświadczył selekcjoner Zlatko Dalic.
"Canarinhos" czwarty raz w pięciu ostatnich MŚ odpadli w ćwierćfinale. Pięciokrotni mistrzowie świata czekają na zdobycie tytułu od 20 lat. W 2002 roku w finale mundialu pokonali Niemców 2:0 po golach Ronaldo. Trener Tite ogłosił, że nie będzie już prowadził drużyny narodowej.
"Wywieraliśmy presję na rywalu i staraliśmy się cały czas kontrolować mecz. Szanuję ten wynik, czasem w piłce nożnej tak się zdarza" - powiedział brazylijski szkoleniowiec.
Ameryka Południowa będzie miała jednak swojego przedstawiciela w półfinale. Po ośmiu latach do tej fazy mundialu dotarli Argentyńczycy.
W pierwszej połowie Lionel Messi posłał prostopadłe podanie do Nahuela Moliny, który płaskim strzałem przy słupku pokonał bramkarza Andriesa Nopperta.
W 71. min Denzel Dumfries sfaulował Marcosa Acunę w polu karnym i sędzia wskazał na 11. metr. Do piłki podszedł Messi, który zdobył czwartą bramkę podczas mundialu w Katarze. Było to jego dziesiąte trafienie w MŚ.
Wydawało się, że drużyna trenera Lionela Scaloniego ma wszystko pod kontrolą, ale w 83. min Steven Berghuis wrzucił piłkę w pole karne, gdzie czekał Wout Weghorst, który wyskoczył wysoko i głową strzelił gola na 1:2. Sędzia doliczył aż 10 minut. Oranje pod koniec doliczonego czasu pomysłowo wykonali rzut wolny. Teun Koopmeiners podał do Weghorsta, który drugi raz pokonał bramkarza Emiliano Martineza.
W dogrywce nie padły bramki, ale rzuty karne lepiej egzekwowali Argentyńczycy, którzy wygrali 4-3. W holenderskiej drużynie "jedenastki" zmarnowali Virgil van Dijk i Berghuis.
Półfinał Chorwacja - Argentyna odbędzie się we wtorek. W sobotę zostaną rozegrane dwa kolejne ćwierćfinały. O godzinie 16 Portugalia zmierzy się z Marokiem, a cztery godziny później Anglia zagra z obrońcami tytułu - Francją. Marokańczycy pierwszy raz zagrają w 1/4 finału MŚ. W poprzedniej rundzie wyeliminowali Hiszpanów.
Z kolei w Polsce nie milkną echa "afery" w reprezentacji Polski. Robert Lewandowski w piątek zabrał głos w sprawie premii za awans do 1/8 finału MŚ. "Nigdy niczego się nie domagaliśmy i nie wyciągnęliśmy rąk po publiczne pieniądze" - zapewnił. (PAP)
mg/ cegl/
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz